niedziela, 18 maja 2014

Z brodą czy bez? Przegląd ulubionych postaci noszących kiecki na męskich tyłkach

Uwielbiam facetów w sukienkach. Pamiętam jak na pewnym spektaklu teatralnym z wypiekami na twarzy oglądałam aktora wcielającego się w śpiewającą Violettę Villas. Mężczyźni naśladujący kobiety mają w sobie coś uroczo nieporadnego. Transwestyci (homoseksualni czy nie) to jednak mężczyźni; kobiety udają w sposób, w jaki mało która kobieta chce być postrzegana. Wyolbrzymiają cechy stereotypowej panienki „do podobania się”, co tym bardziej umacnia ich w statusie „bycia mężczyzną” – na płeć piękna patrzą absolutnie przez samczy pryzmat. Powiedzcie Drogie Panie, która z Was wymachuje przesadnie rękami, robi buzię w ciup i nie potrafi zmienić żarówki? Domyślam się, że pewnie ani jedna. Transwestyta to chłopiec, który bawi się w kobietę. Jedni są w tej zabawie mistrzowscy (jeżeli chodzi o przywołanie tej przedemancypacyjnej babeczki będącej skrzyżowaniem nieporadności z lakierem do włosów), inni trochę mniej.

 

wtorek, 6 maja 2014

6 postaci filmowych, z którymi mogłabym wylądować na bezludnej wyspie


  Jakże strasznie oklepany temat!  Co/kogo wziąłbyś na bezludną wyspę. Ja, rzecz jasna, moje ukochane postaci, bo dobre towarzystwo cenię ponad stan posiadania. Kolejność przypadkowa, choć podobno nic przypadkiem nie jest.


poniedziałek, 5 maja 2014

Z motyką na słońce - filmowe wybryki, które miały być "wielkie"

  Kilka dni temu delikatnie oburzyłam się na facebooku Anną Kareniną Wrighta- nie jestem ekranizacyjnym tyranem, który wymaga całkowitej zgodności adaptacji  z książką -  tak się po prostu nie da. Ale zrobienie z powieści psychologicznej rewii teatralnej rodem z XIX w. to lekka przesada. Te wszystkie poplątane relacje i moralno-egzystencjalne bolączki gdzieś się zagubiły pod pięknymi kostiumami i układami choreograficznymi - cały film czekałam aż zaczną się popisy wokalne - Bogu dzięki nie doczekałam. Oprócz urzekającej sceny balu, podczas której zniewieściały Wroński daje kosza Kitty i uwodzi Annę, nic nie jest fajne (no ok, Jude Law zawsze jest fajny!).

Anna Karenina
 

czwartek, 10 kwietnia 2014

W imię dziwki

Śniadanie u Tiffany'ego

  Kto czytał Śniadanie u Tiffany'ego Trumana Capote (czyt. „kapoti”) doskonale wie, co ma wspólnego wyrafinowana Audrey Hepburn w ekranizacji powieści oraz prostytucja.  Tak moi Drodzy, Holly parała się cichodajstwem; dość  subtelnie zawarł ten wątek Capote w książce, ale tak właśnie było. W filmie zresztą również zasugerowano, że gdyby nie wsparcie „mężczyzn na poziomie” Holly przędłaby zdecydowanie gorzej. Ten nienachalny rodzaj prostytucji zwie się dzisiaj „sponsoringiem”.



poniedziałek, 7 kwietnia 2014

W rolach głównych - cycki

  Dziś było tak brzydko, że absolutnie nie w głowie mi romansidła filmowe, więc zmieniam klimat. Ale też jest radosny - będzie o cyckach. A także o ich właścicielkach i filmach, w których pojawiły się rozpustne biusty.

  Oto moja prywatna liderka w rankingu ekranowych cycków- urodzona w Japonii Tura Satana. Wszystko w niej jest cudownym kiczem, poczynając od imienia, poprzez makijaż i grę aktorską, a na cyckach kończąc. Kolorytu dodaje ojciec - aktor japońskiego kina niemego oraz matka - artystka cyrkowa.  O Turze istnieje pewne podanie/legenda, która z pewnością zainspirowała mocno Tarantino (wspominałam już, że Faster, Pussycat! Kill! Kill! jest inspiracją dla Death Proof). Historia żywcem eksportowana z filmów rape&ravange. Tuż po przeprowadzce z Japonii do Stanów, niespełna dziesięcioletnia Tura została zgwałcona przez grupę 5 facetów. Winy im nie udowodniono, ale mała Tura Satana zaczęła ostro trenować sztuki walki i po 15 latach sama wymierzyła sprawiedliwość. Żeby tego było mało, stworzyła nawet żeński gang „Angels” z włoskim, polskimi oraz żydowskimi dziewczętami z okolicy, żeby skopać tyłki niefajnym chłopakom. Rzecz jasna trafiła do poprawczaka. Potem był klub go-go i w końcu występ w Faster, Pussycat! Kill! Kill! Ile z tej famy było prawdą, nie wiadomo. Ale dam sobie rękę uciąć, że biust był prawdziwy.
  
30-letni biust pani Satana w filmie Russa Meyera

niedziela, 6 kwietnia 2014

Nikt tak pięknie nie kręcił o miłości

Miłość - najbardziej ograny temat. No bo wiersz o czym pisać, jak nie o kochaniu? O czym filmy kręcić, o czym do poduszki płakać? Niebanalne ujęcie banalnego tematu to zadanie level hard. Poniżej subiektywny przegląd moich faworytów romansidłowych. 

  Eternal Sunshine jest filmem, który raduje mnie pod wieloma względami. Do równania Kate Winslet + Jim Carrey dodajemy nietypowe tło bliżej niesprecyzowanej przyszłości, która jednak wygląda bardzo współcześnie - i już jest całkiem dobrze. Bo choć zaczyna się tak typowo - chłopak spotyka dziewczynę, a dziewczyna jest fajna i kolorowa - to kolejne kadry przekonują, że tak typowo wcale nie jest. I miło jest wierzyć, że prawdziwa miłość, gdy już minie zakochanie, jest czymś więcej niż sumą łączących nas wspomnień. Jest i humorystycznie, i ciężko, poważnie i z przymrużeniem oka. Powolny rytm nagle zostaje "zaburzony" ciętym montażem. Michel Gondry przekonał mnie do siebie tym obrazem. 
Eternal Sunshine of the Spotless Mind

poniedziałek, 31 marca 2014

Bękarty kina dozwolone od lat 18 part II

Kino z seksem czy o seksie?

  Są takie filmy, które mało kto widział, ale wielu o nich słyszało. Filmy Yeti, można by rzec. Znane są głównie ze względu na szerokie kontrowersje jakie wywoływały. Głównie lubimy je z tego względu, że można o nich rozmawiać nie zapoznając się z treścią- chcemy czy nie chcemy, ludzie nam doniosą. Legenda narasta, choć już nikt nie pamięta właściwie dlaczego. Von Trier i jego Nimfomanka nie byli pierwsi. 
Salo, czyli 120 dni Sodomy