Co tu się tak w ogóle dzieje

  Oglądanie filmów nie jest zwykłym zabijaniem czasu, to styl życia. Powiedz mi co oglądasz, a ja powiem ci kim jesteś.
  Dorastanie w latach 90. wiąże się z mniej lub bardziej przyjemnymi konsekwencjami. Zachwycę się osiągnięciami technologicznymi dopiero w momencie, gdy w ręce trafi mi deskolotka. Przez spotkanie z panem Lynchem i Miasteczkiem Twin Pekas moje poczucie humoru uległo nieodwracalnym zmianom. Pewnej pięknej nocy rodzice wyjechali, zostawiając siedmioletnią mnie
z telewizorem i emitowanym wtedy Edwardem Nożycorękim. Z tak ukształtowanym zmysłem estetycznym zaliczałam kolejne sequele Batmana, Rambo, Predatora, Terminatora i Obcego. Wejście w „bycie nastolatką” dla dzieciaka z lat dziewięćdziesiątych też nie było łatwe. Bo Tarantino nauczył śmiać się z rzeczy, które niekoniecznie śmieszne być powinny. Bo śliczniutka Angelina Jolie
i Winona Ryder przekonały W przerwanej lekcji muzyki, że normalność jest passe, generalnie nic ciekawego w życiorys nie wnosi. Rozhisteryzowane dziewczynki opowiadały na przerwach o swoim borderlaine, nieprawidłowej osobowości, dwubiegunówce itd. Depresja była absolutnym minimum. Potem przyszedł Facebook i pogmatwał to wszystko jeszcze bardziej. Tak najprościej mogę nakreślić profil osoby piszącej, Laury P.    
  Teoretycznie będzie o filmach, ale filmy są głównie pretekstem, by radośnie zanurzyć się w popkulturę. Od kopytek i pazurów po czubek nosa. Do zachłyśnięcia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz